Zwołaj
deszcz by zmył
Ze
Ścieżki mojego istnienia,
Krew
Dejaniry, i truchło Tantala.
Zwołaj
wiatr, tak silny,
By
wiszącą w powietrzu nostalgię,
Zabrał
w siną dal.
Zwołaj
wstrząsy
By
pochłonęły zachcianki.
Tak
brudne jak święta ziemia.
I
zwołaj ogień, by spalił
Za
mną wszystkie mosty.
Starł
w proch przeszłość.
Teraz gdy mogę znaleźć swoje miejsce,
Mówić
bez ogródek, do rzeczy,
Już
nigdy nie pozwolę,
By
niosły mnie czarne myśli.
I
skruszyły się pętle niewoli,
Nie
przyjmę wolności z waszych rąk.
Teraz
gdy nie zależy mi,
Na
zniszczeniu, czego się lękam,
Mam
w pełni przytomny umysł.
Teraz
gdy nie ma nade mną
Klątwy
trąby jerychońskiej,
Jestem
władcą w świetle swoich czynów.
Teraz
gdy nie szukam dobra,
Nie
zanurzam się, w potrzebach,
I
na zło rzadziej trafiam.
Teraz
gdy rozsupłany węzeł Gordyjski,
Losu
własnego żywota…
Jestem.
Ścieżka przez ż, nie przez sz. Za dużo nawiązań do mitologii, jak dla mnie
OdpowiedzUsuń