Wybaczcie mi, mamo i tato.
Za włosy do ramion ścięte.
Z gumką zamiast kokardek.
Odręcznie, pośpiechem zwinięte.
Wybaczcie, że tak bez lalek,
A z karabinem w ręce.
Że auta, śrubokręt i młotek.
W spodniach, a nie w sukience.
Wybaczcie, że wole rower,
Góry, wspinaczkę, wodę,
Obdarte kolana, krew z nosa.
Zamiast podziwiać modę.
Wybaczcie, taka już jestem.
Lubię tą swoją dziwotę.
Przynajmniej zerkając w lustro,
Widzę szczęśliwą osobę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz